Reklama

O 13 pułku piechoty raz jeszcze

23/09/2024 10:08

„Zwołani na odprawę oficerowie 13 pp przyjęli inicjatywę płk. Ziętarskiego, aby na święto pułku 31 października zaprosić Prezydenta RP. (..) Przyjęto, że granicą, na której gospodarze będą witać Prezydenta, jest ulica Warszawska przy stacji autobusowej. Tu komendant garnizonu wraz z gośćmi 8 DP, starosta i burmistrz ze świtami będą oczekiwać na Dostojnika. Od tego miejsca do wejścia do budynku dowództwa 13 pp zawieszono zielone girlandy po obu stronach ulic. Cały ciąg został wyłożony świeżym żółtym piaskiem.” - Tak wspominał święto pułkowe w roku 1933 por. Bronisław Petrych, dowódca 9 kompanii.

Jak dalej przebiegała uroczystość, a nawet jak została zakłócona, można dowiedzieć się z bardzo interesującej publikacji - zadedykowanej kronikarzowi 13 pułku piechoty Wacławowi Gołowiczowi - „Źródła i materiały do dziejów 13 pułku piechoty z lat 1918 - 1945.” Wydana została przez Wydawnictwo Akademii Humanistycznej im. Gieysztora w Pułtusku i Pułtuską Bibliotekę Publiczną im. Lelewela, a jej promocja była jedną z imprez towarzyszących Dniom św. Mateusza.

Tytuł sugeruje, że to kolejna pozycja przeznaczona dla historyków wojskowości, miłośników militariów oraz historii naszego miasta i 13 pułku piechoty. Nic bardziej mylnego. Obszerna książka, autorstwa Artura Samsela i Michała Filipa Świdwy, nosząca podtytuł „Relacje, wspomnienia, listy” zawiera bowiem niepublikowane wcześniej relacje i wspomnienia żołnierzy i oficerów, a także członków ich rodzin. Dotyczące nie tylko służby wojskowej, udziału w kampanii wrześniowej i pobytu w obozach, ale i np. pułkowych zwyczajów, życia koszarowego i towarzyskiego. Może więc – i powinna – zainteresować wszystkich, choć trochę, zainteresowanych życiem społecznym, towarzyskim i gospodarczym w dwudziestoleciu międzywojennym. Bo o tym opowiada większość z 23 relacji żołnierzy 13 pp i członków ich rodzin. I to relacji prawdziwych, nie pomijających zdarzeń i zjawisk, o których w tzw. towarzystwie mówić nie wypada.

Bo z obszernego wspomnieniowego tekstu Bronisława Petrycha dowiadujemy się m.in. o tragicznych wypadkach do jakich dochodziło wielokrotnie w szeregach 13 pp podczas ćwiczeń i służby, o wojskowych przyśpiewkach, o tym jak bywało podczas uroczystości weselnych i o tym co mogło się wydarzyć tzw. zwykłego dnia:

„... codzienny raport u dowódcy kompanii miał miejsce w kancelarii, a por. Matykaszwili przyjmował go stojąc za biurkiem, które było przygotowane na ten cel specjalnie, tzn. wszystkie przedmioty przeniesione do pokoju sierżanta szefa. Ta ostrożność była następstwem faktu - wspominał Bronisław Petrych - gdy w czasie raportu żołnierz chwycił kałamarz i rzucił nim w dowódcę. Od biurka pod drzwi kancelarii ustawieni w szpaler podoficerowie, twarzą do siebie, gotowi byli uchwycić awanturnika i wyrzucić go za drzwi w razie potrzeby. Oczekujący pod drzwiami dwaj krzepcy podoficerowie mieli go odprowadzić do aresztu pułkowego.”

Ale były i przyjemniejsze wspomnienia. „Przyjęcie młodych podporuczników w kasynie oficerskim było najeżone trudnościami. Okazało się, że aby uzyskać miano „Trzynastaka”, trzeba było z każdym wchodzącym oficerem wypić co najmniej jeden kieliszek wódki, groźnych rozmiarów, zwany również „trzynastakiem. W pewnej chwili wszedł do kasyna kpt. [Leon] Jędrzejasz z kwatermistrzostwa pułku. Stanąłem na baczność i zameldowałem swój przydział do 13 pp. Kpt. Jędrzejasz popatrzył na mnie z politowaniem i z zamglonymi oczami powiedział zdziwiony: Ty chcesz być trzynastakiem? Wziął mnie za rękaw, wprowadził na salę balową, gdzie na jednej ze ścian wisiał olbrzymi obraz Wojciecha Kossaka pt. Bój pod Dytiatynem. Wyciągnął rękę, a wskazujący palec skierował prosto na sylwetkę żołnierza w okopie, który strzela z rewolweru do kozaka z dobytą szablą, pragnącego pozbawić go życia. -To jest podchorąży Jędrzejasz – powiedział – a obok niego pchor. [Edward] Cicharski i to są trzynastacy”.

Poza takimi „rozrywkowymi” wspomnieniami uwagę w publikacji zwraca korespondencja między żołnierzami 13 pp w latach powojennych, dotycząca kampanii wrześniowej. I tak 13 kwietnia 1976 r. Stanisław Kapela, kpr.pchor., pisał do kaprala Wacława Gołowicza: „O świcie 24 września 1939 roku, w zupełnej prawie ciszy, tyraliera niemiecka od strony Palmir rozpoczęła zajmowanie Łomny. Stałem wraz z grupą żołnierzy przerażony sytuacją i za chwilę podeszli do nas Niemcy, wobec ich całkowitej przewagi, pozostaliśmy bez szans ratunku, Niemcy polecili nam udać się do Palmir i pomaszerowali dalej. Gdy szliśmy polami w kierunku lasu palmirskiego, spotkaliśmy żołnierzy w polskich mundurach, którzy pozdrawiali mijanych wrogów „heil Hitler” - czyżby członkowie V kolumny? Na pewno.”

8 maja 1976 r. Wacław Gołowicz pisał do Stanisława Kapeli: „B[ardzo] serdecznie dziękuję Panu za nadesłany, tak bezcenny dla mnie materiał. O taki mi właśnie chodziło, albowiem fakty o szerszym znaczeniu są już opisane dostatecznie wyczerpująco. Wiem z tych powtarzających się przekazów, że np. z 17 na 18 września przenikały przez Wisłę drobne oddziały niemieckie na Łomnę, że 19 września Niemcy przecięli szosę Bielany- Modlin z dwu stron /od Wisły i Palmir/ (…) że 22 września przecięto definitywnie połączenie Modlina z Warszawą...”

28 września 1976 Stanisław Kapela pisał do Wacława Gołowicza: „(...) Tak się składa, że ilekroć przejeżdżam przez Grudusk (a zdarza się to kilka razy w miesiącu w drodze do Ciechanowa) chwile tam przeżyte w 1939 roku stają mi przed oczyma. I mnie utkwiły w pamięci balony zaporowe (raczej obserwacyjne) i ta gorączka bitewna, w której mój pluton km na taczankach nie brał bezpośrednio udziału, czekając na rozkazy d-cy pułku i ten szereg żołnierzy klęczących przed dworską, długą kamienną szopą przed spowiadającym ich, idących do bitwy, księdzem. Niestety majątku, w którym czekaliśmy na rozkazy nie pamiętam.” (Autorzy publikacji wyjaśniają w przypisie, że najprawdopodobniej chodzi o majątek-folwark Klary. Obecnie miejscowość Humięcino-Koski, Humięcino-Klary, około 3 km na północny zachód od Leśniewa Dolnego).

Dodajmy, że korespondencja między obu panami trwała do końca września 1976 roku.

I jeszcze – zachęcając do lektury naprawdę ciekawej publikacji – o jednym z dokumentów zamieszczonych w aneksie. To – pochodząca ze zbiorów Edwarda Malinowskiego - Kronika ze Zjazdu Kombatantów byłego 13 Pułku Piechoty z dnia 13 grudnia 1981 roku. Przygotowania do zjazdu rozpoczęto we wrześniu tegoż roku, zamierzając zwołać go pod koniec roku, „na przypadającą 60 rocznicę przybycia pułku do Pułtuska”. W kronice czytamy też, że zamierzano „na pokrycie kosztów Zjazdu rozpisać zbiórkę wśród kombatantów, ich rodzin, sympatyków i niektórych przedsiębiorstw i związków zawodowych”. Dowiadujemy się m.in., że szefostwo Warszawskiego Okręgu Wojskowego odmówiło „zgody na uczestnictwo zwartego oddziału wojskowego na uroczystościach”.

12 grudnia delegacja uczestników zjazdu rozwiozła – prywatnym samochodem kombatanta Justyna Winciunasa – kwiaty w osiem miejsc pamięci na terenie miasta. 13 grudnia „zbierający się uczestnicy zjazdu byli już dokładnie poinformowani o ogłoszeniu stanu wojennego i zakazie organizowania zgromadzeń. Postanowiono uratować z programu tylko niektóre elementy”. Jakie – można dowiedzieć się na str. 251. A na str. 286 obejrzeć dwa zdjęcia; uczestników zjazdu i jednej z odsłoniętych wtedy tablic.

Lech Chybowski

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do