
Mecz z Nasielskiem zapowiadał się na pełen emocji, ale nie o takie emocje chyba chodziło.
Pierwsza połowa to średniej jakości futbol z obu stron i jedna bramka. Sporadycznie atakujący goście wykorzystali jedną z nielicznych okazji i prowadzili do przerwy jedną bramkę. Mimo to pułtuscy kibice byli optymistycznie nastawieni na drugą połówkę. I zaczęła się ona od ataków gospodarzy. Niestety, choć ewidentnie graliśmy lepiej, brakowało skuteczności. Do tego goście mieli mnóstwo szczęścia – jedyna w drugiej połowie dobra akcja podbramkowa zakończyła się golem. Ale nawet przy 0-2 nie można było załamywać rąk. Gospodarze ruszali z impetem i wreszcie zdobyli gola kontaktowego. Powiało optymizmem i pachniało remisem, a nawet zwycięstwem w końcówce. Niestety, jeszcze bardziej niż gospodarze w pierwszej połowie pogubili się w tym meczu sędziowie. W zawodnikach i dyskutującym z sędziami trenerze cały czas narastała frustracja jakością sędziowania. Goście tymczasem grali bardzo na czas. Każdy faul kończył się długim leżeniem na boisku. Z tym też nie radzili sobie sędziowie. Było więc mnóstwo dyskusji i komentarzy co do jakości sędziowania a także… żółtych kartek. Nico Wouters dostał za dyskusję nawet drugą, co skończyło się opuszczeniem boiska. Marzenia o wyrównaniu można było schować głęboko. I choć mimo gry w osłabieniu to Nadnarwianka atakowała, gola nie udało się strzelić.
O sędziach sobotniego meczu można powiedzieć wiele złego, ale zbyt wielkim uproszczeniem byłoby zwalenie wszystkiego na nich. Kiepska gra w pierwszej połowie sprawiła, że zabrakło goli i czasu, aby szybko wyrównać i wygrać. Niektóre zmiany były przeprowadzone za późno i na pewno warto popracować nad nerwami, aby reakcją na kiepską pracę sędziów nie były dyskusje, ale zagryzienie zębów i dobre granie w piłkę.
Poziom sędziowania niektórych meczów nie jest najwyższy. Kluczowy moment sobotniego meczu to aut przy samym narożniku. Piłkę wybija walczący z Nico Woutersem obrońca. Sędzia boczny jest metr od akcji i podnosi chorągiewkę, aby wskazać aut dla gospodarzy, ale cały czas patrzy na głównego sędziego. Ten oddalony od miejsca akcji o kilkanaście metrów z nieodgadnionych powodów wskazuje aut dla gości i sędzia boczny machając pociesznie chorągiewką, zmienia zdanie. Sfrustrowany Nico „szepce” coś pod nosem i… dostaje kartkę, po czym wylatuje z boiska. Mecz mamy z głowy.
Dla jasności – następnym razem trzeba grać lepiej cały mecz, a nie tylko końcówkę, szybko strzelić dwa – trzy gole i gwizdać na sędziów!
GHG
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z meczu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie