
Sobotni mecz Nadnarwianki Pułtusk z Okęciem Warszawa na długo pozostanie w pamięci kibiców. Będzie tak dlatego, że zagrały w nim dwie drużyny gospodarzy. W pierwszej połowie zadziorna, atakująca, trochę niefrasobliwa pod bramką przeciwnika drużyna o mentalności zwycięzcy. W drugiej połowie słaba, mentalnie złamana, czekająca na nieuchronny wyrok i rozbita drużyna przegranych. Co się stało w przerwie?
Pierwszą połowę Nadnarwianka zagrała bardzo dobrze. Do oceny celującej zabrakło trochę skuteczności, bo gdyby tak była choć odrobinę lepsza, wynik nie byłoby 2-0, ale co najmniej 3-0. Wszyscy byli jednak zadowoleni i czekali do kolejne bramki w drugiej połowie. Bramki były, ale w drugą stronę. Goście wyszli na drugą połowę zdecydowani, nabuzowani i inaczej ustawieni. Ich trener odrobił lekcję z pierwszej połowy, wyciągnął wnioski, wprowadził zmiany i zmotywował swoich zawodników. Trener gospodarzy zmiany zostawił sobie na później i największą zrobił w 85 minucie, zmieniając aż dwóch zawodników. Wynik wtedy był już 2-3!
Nie ma co owijać w bawełnę – jest źle. Dwa ostatnie mecze w Pułtusku zaczęły się dobrze, a nawet bardzo dobrze, a kończyły źle. Z czego może wynikać spadek jakości gry w drugich połowach, albo też wzrost jakości gry przeciwników? Odpowiedź na to pytanie trener musi znaleźć szybko!
Grzegorz Gerek
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!