
Powiedzieć, że Nadnarwianka gra do końca to nic nie powiedzieć. Nadnarwianka, której 9 listopada– zwłaszcza w pierwszej połowie - prawie nic nie wychodziło walczyła do upadłego, dosłownie do ostatniej sekundy i wydarł Serockowi 3 punkty. Ten mecz, mimo, że tylko zremisowany pokazał wartość zespołu niż wiele łatwych, wysokich zwycięstw.
Pierwsza połowa w ogóle zawodnikom z Pułtuska nie wyszła. Mimo starań, nawet ciekawej momentami gry nic nie udawało się wskórać pod bramką gości a ci, składnie i szybko atakując w trzech dobrych sytuacjach zdobyli trzy gole. Naszym nie wychodziło nic a gościom wszystko. Przy stanie dwa zero agresywnie grając z przodu Sebastian Czapa zmusił obrońcę do błędu, odebrał mu piłkę i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Najtrudniejszą część akcji zrobił super, teoretycznie łatwiejsze strzelenie gola się nie udało. Jak nie idzie to nie idzie. W kilka chwil później goście zdobyli trzecią bramkę. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.
Druga to jakby inny mecz. Nadnarwianka przeważała choć i goście czasami groźnie atakowali. Na pierwszego gola trzeba było czekać aż do 61 minuty. Zdobył go pięknym strzałem z wolnego niezawodny Maciej Ostrowski. Kolejne ataki obrona Serocka zatrzymywała aż do 80 minuty. Paweł Jabłoński zmusił do błędu obrońcę, przejął piłkę i silnym strzałem obok słupka zdobył bramkę kontaktową. Co ciekawe obie bramki gospodarze zdobyli w kilkadziesiąt sekund po tym jak trener gości robił zmiany. W kilku sytuacjach jego głośne polecenia bardziej utrudniały niż pomagały drużynie. Trzecią bramkę dla gospodarzy w 85 minucie zdobył Mateusz Papazachariou, kilka chwil po tym jak wszedł na boisko.
Bramka wyrównująca padła na pięć minuty przed końcem regulaminowego czasu gry i wszyscy pułtuscy kibice liczyli, że starczy czasu na jeszcze jedną bramkę i wygranie spotkania. Trochę na to się zanosiło, gospodarze atakowali, ale… szybka kontra gości w piątej minucie doliczonego czasu gry dała im czwartą bramkę. Radości wśród serocczan było wiele a sędzia ogłosił, że mecz będzie trwał jeszcze 90 sekund. W 88 sekundzie tego czasu Mateusz Kaźmierczak wyrównał. Nadnariwanka gra do końca!
To był zdecydowanie najlepszy mecz w rundzie jesiennej i to był mecz, który pokazał prawdziwą siłę i charakter drużyny. Łatwo jest wygrywać, nawet 4-0 z Markami, jak prawie wszystko wychodzi, sprzyja odrobina szczęścia i jest się na fali. Trudniej się gra, gdy przyjdzie spadek formy, pech każe trafiać w poprzeczki, sędzia nie widzi karnych a rywalom wychodzi najlepszy mecz od miesięcy. Wtedy drużyna bez charakteru kapituluje, stara się tylko minimalizować klęskę i każdy szuka winnych wszędzie naokoło. Nadnarwianka taka nie jest. Przy stanie 0-3 wychodzi na drugą połowę i gra swoje, doprowadza do remisu i nawet jak gościom uda się przechylić szalę na 3-4 to walczy do ostatniej sekundy. Ten remis wywalczony w takich okolicznościach jest na wagę zwycięstwa. Brawo Panowie!
Mecz miał wyjątkową oprawę. Zawodników wyprowadzili kilkuletni piłkarze z Młodych Orłów w towarzystwie narodowych flag. Przed pierwszym gwizdkiem odebrany został Mazurek Dąbrowskiego. Wszystko z okazji Narodowego Dnia Niepodległości.
GHG
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie