
Wiosną br. podpisano uroczyście w pięknych komnatach Domu Polonii umowę o współpracy z szpitalem bródnowskim. W umowę zaangażowany był samorząd wojewódzki z marszałkiem Adamem Struzikiem na czele. Współpraca miała przynieść niesamowite efekty. Po pół roku efektów brak. A tak naprawdę to też brak powodów dla których współpraca miałaby sens! Tak naprawdę bowiem współpracy nie ma!
Nasz szpital odsyła pacjentów do Wyszkowa, Ciechanowa albo Makowa. Do Bródna wcale lub sporadycznie. Lekarze bródnowscy nie zasilają naszych kadr, nawet w sytuacjach kryzysowych, a takich nie brakuje. Polityka finansowa prowadzona przez obecne władze spółki też nie odbiega standardami od prowadzonej przez poprzedników. Formalnie zatem dwóch szpitali nic nie łączy a pułtuski ma niekorzystne kontrakty menadżerskie dla dwóch dyrektorów przywiezionych z Warszawy!
A tymczasem mamy wśród mieszkańców naszego powiatu człowieka, który w zarządzaniu publiczną służbą zdrowia odniósł sukces. Jego pierwszą pracą w tej branży był – nom omen – szpital w Pułtusku. Dziś Jerzy Wielgolewski – bo o nim mowa – jest dyrektorem świetnie funkcjonującego szpitala w Makowie Mazowieckim. Szpital przez niego kierowany uważany jest niemal za wzór - warto więc tego człowieka słuchać. Kilka lat temu pojawił się pomysł połączenia szpitali w Makowie Mazowieckim i Pułtusku. Porozumienie samorządów nie doszło wtedy do skutku i nie warto dziś nawet rozstrzygać, kto zawinił albo też specjalnie podkładał nogę. Dziś jest nowa sytuacja i nowy czas.
W najbliższym wydaniu PGP więcej o najnowszych dziejach szpitala Pułtusku, propozycjach prywatyzacji i innych koncepcjach jego ratowania.
{mxc}
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie