Reklama

Jak płonęły Psary – w poniedziałek mija 17 lat od tragicznego pożaru

16/08/2020 16:00

17 sierpnia 2003 roku. Upalna niedziela. Popołudnie. Mieszkańcy Psar są już po obiedzie. Niektórzy opowiadają o odpuście w Sadykrzu, na którym byli. Wielki, jak zawsze, barwny, głośny – jak to na Kurpiach - przypominamy jedno z najtragiczniejszych zdarzeń na kurpiowskiej ziemi w ciągu ostatnich 20 lat. Łącznie, podczas pożaru wsi, spłonęło 27 budynków, maszyny, płody rolne, zwierzęta...

Nagle spokój niedzielnego popołudnia przerywa krzyk – pożar! Pali się jedna ze stodół w zachodniej części wsi. Ludzie wybiegają z domów, ktoś zadzwonił po straż. Zanim ona jednak dojechała, paliła się już nie jedna stodoła, ale kilka budynków gospodarczych. Silny wiatr przerzucał ogień. Pierwsi strażacy, którzy dotarli z Pułtuska błyskawicznie ocenili sytuację. Natychmiast dali sygnał, że to nie jest mały, zlokalizowany pożar jednego czy dwóch budynków. Po kilku minutach wycie syren słychać było w promieniu kilkunastu kilometrów. Na ratunek ruszyli nie tylko strażacy zawodowi z Pułtuska i ochotnicy z gminy Obryte, ale także strażacy z kilku innych gmin oraz Wyszkowa i Ostrołęki. Wiatr roznosił ogień w błyskawicznym tempie. Udało się go zatrzymać dopiero po kilkuset metrach – pomiędzy kolejnymi gospodarstwami była przerwa i strażacy to wykorzystali. Walka była jednak bardzo ciężka. Setki strażaków i ludzi postronnych gasiło obiekty na przestrzeni wielu gospodarstw. W pewnym momencie wydawało się, że ogień może się przenieść na budynki mieszkalne. Dlatego mieszkańcy Psar wynosili swój dobytek na drogę.
Pożar opanowano po kilku godzinach, dogaszanie pogorzeliska trwało dwa dni. 

ZDJĘCIA

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do