Reklama

Dwa w jednym, czyli trzecia powieść Andrzeja Kwiatkowskiego - recenzja Lecha Chybowskiego

12/10/2025 09:00

Niecierpliwi czytelnicy dwóch pierwszych powieści kryminalnych Andrzeja Kwiatkowskiego doczekali się trzeciej części „trylogii” pod tytułem „Heroina”.

Niektórzy liczyli zapewne, że poszukiwania zbrodniarza będą działy się wreszcie w Pułtusku, inni mieli być może nadzieję, że do akcji znów wkroczy wzorowy policjant Marek Grabowski, jeszcze inni zastanawiali się kto tym razem i jakiego przestępstwa się dopuści. I wszyscy zostali przez autora – nie jest to absolutnie zarzut – zaskoczeni. Bo sprawnym policjantem prowadzącym śledztwo jest świeżutki absolwent, prymus!, szkoły policyjnej, bo akcja dzieje się nie w powiatowej mieścinie, ale w siedzibie województwa, bo policja szuka zaginionej osoby po pewnym czasie, nie wiadomo więc czy rzeczywiście doszło do przestępstwa...

Powiedzmy otwarcie, że autor – z całym podziwem i szacunkiem dla niego – trochę czytelników oszukał. Mimo że przebieg śledztwa angażuje zainteresowanie czytelnika, że wszelkie realia są starannie przedstawione, że działalność zaginionej osoby jest dokładnie opisana, a „galeria” ewentualnych sprawców dość szeroka, „Heroina” nie jest tzw. kryminałem.

Jest powieścią psychologiczną, z wątkiem kryminalnym. Wielostronną wiwisekcją zjawiska występującego obecnie nagminnie w naszym życiu społecznym i zawodowym. Zjawiska, które zajmuje wiele miejsca w tzw. programach interwencyjnych wszelakich stacji telewizyjnych, wypełnia najróżniejsze fora internetowe i social media, jest też często dyskutowane w kręgach rodzinnych.

… jakim zimnym draniem musiała być kadrowa i jak bezwzględnie, a wyrafinowanie, potrafiła prowadzić własną grę pozorów w taki sposób, by nikt z nich zawczasu nie dostrzegł w tym niebezpieczeństwa, czy nawet cienia manipulacji, i by wkrótce potem mogła interesownie przywłaszczyć sobie profity spływające z owego szubrawstwa. A był to tak naprawdę początek jej wyczynów... Tak oto autor charakteryzuje zaginioną postać.

I dalej: ...wszystko, co robiła, miało na celu jednych ludzi odpowiednio podpuścić, a innych umiejętnie zastraszyć. (…) Okazała się demiurgiem spisków jej niezbędnych do serwowania nieuczciwych zagrywek. I tak... kojarzyła kogo trzeba, z kim trzeba. Wyrabiała niektórym tak zwane „plecy”. Ma się rozumieć, że chodziło o doraźne protekcje. Potrafiła kreować układy w myśl prawidła „ręka rękę myje”. (…) A przy tym przecież niszczyła wszystko, co w ludziach było naprawdę dobre...

Trzecia powieść Andrzeja Kwiatkowskiego jest więc – moim zdaniem – tym, co w telewizyjnych reklamach, zachęcając do kupna, określa się: dwa w jednym. Jest instrukcją i podręcznikiem. Dla szefów lub osobników mających choć odrobinę władzy to doskonały szczegółowy instruktaż jak niszczyć, upokarzać i gnoić współpracowników, podwładnych i innych od siebie zależnych, a dla drugiej strony, czyli od osobników od kogokolwiek zależnych – podręcznik jak chronić swe życie przed niszczeniem, upokarzaniem i gnojeniem.

Zakończmy tę króciutką prezentację jeszcze jednym cytatem:

„Wiadomo... żądza władzy to jedno, a utrzymanie pod kontrolą całego systemu swojego władztwa wymaga szczególnego usprawnienia. Inaczej nie udałoby się go zachować. Można być merytoryczną miernotą, ale przy tym biegłym zamordystą. I to wystarczy. Z tego biorą się i diaboliczne podszepty, i podżeganie do konfliktów, i stosowanie przynęt, i zastawianie pułapek. A wszystko to razem wzięte to przecież metody z repertuaru społecznego szkodnictwa! Kimże jest więc ktoś, kto działa w taki sposób?” Życzę przyjemnej lektury.

Lech Chybowski

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do