
"Chciałbym przedstawić czytelnikom wędkarza, którego miałem zaszczyt poznać nad Narwią w miejscowości Strzyże gmina Pokrzywnica. Znajomość z Leosiem Kożniewskim nie była przypadkowa, gdyż od lat znam jego dziadka Andrzeja wędkarza, tatę Daniela - również pasjonatów wędkarstwa, u których często bywamy z małżonką, albowiem posiadam swoje rodzinne siedlisko w ościennej wiosce Gzowo położonej także nad Narwią" - Stanisław Wasilewski przedstawia młodego miłośnika wędkarstwa i przyrody.
To tu uczyłem wędkowania od mojego ojca, św. już pamięci Józefa, przez co nabrałem szacunku do ojczystej przyrody, której strażnikiem jestem po dziś dzień. Moja przygoda z wędką rozpoczęła się podobnie, jak i droga Leonka, kiedy to byłem małym smykiem, który zaskoczył nie tylko mnie, nie tylko swobodą posługiwania się wędką, ale również swoją wiedzą merytoryczną na temat gatunku ryb żyjących w Narwi. Kiedy zapytany przeze mnie, czy wie co to jest gatunek inwazyjny, odpowiedział, że są to stworzenia wodne, które nie posiadają wymiaru ochronnego i należy je ze środowiska usuwać, gdyż zjadają ikrę ryb szlachetnych takich jak sandacz, szczupak, okoń, miętus, a jeśli chodzi o ryby spokojnego żeru, wymienił lina, karasia złotego, płoć i kiełbia, których w naszych rzekach i jeziorach jest coraz mniej. Jego stylem i łatwością wypowiadania się na ten temat ryb byłem wprost zadziwiony i jak przysłowiowy szpak szukający wody w czasie upału otworzyłem dziób z tegoż zdziwienia. Jednak wiedza, którą pozyskał niespełna ośmioletni adept wędkarstwa z Wołomina, gdzie mieszka na co dzień, nie przyszła ot tak, w czasie snu. To od dzieciństwa lekcje przekazywane Leosiowi przez jego dziadka Andrzeja oraz tatę Daniela zaowocowały tym, co osobiście usłyszałem i zobaczyłem. Babcia Leonka, pani Danuta, opowiadała mi podczas grilowania na działce Państwa Kożniewskich w Strzyżach, jak to on przegląda wędkarską prasę i czyta wydawnictwa na ten temat, w które oczywiście zaopatrują go dziaduś i tata. Także rola mamy Leonka, pani Dominiki, jest tu także bardzo istotna, gdyż nie zabrania mu pochłaniać wiedzy o wędkowaniu, co - jestem przekonany po rozmowie z nim - pozostanie jego pasją do końca życia. Kiedy zapytałem, czy pozwoli, abym kiedyś wypłynął z nim na ryby i pokazał mu miejsca na rzece Narew, od których rozpoczynałem swoją wędkarską przygodę, ów Leoś Kożniewski z Wołomina odpowiedział następującymi słowy - proszę pana Stasia, będzie to dla mnie wielkie wyróżnienie i muszę przyznać, że ponownie otworzyłem dziób z podziwu tylko tym razem nie tak wąsko jak szpak, ale jak skrzecząca na gałęzi sroka. Dzieciak ten jest niesamowicie pozytywnie zakręcony i widać jak bardzo już kocha ojczystą przyrodę, która jest naszym wspólnym narodowym dobrem i o jej poszanowaniu i zachowaniu dla przyszłych pokoleń powinniśmy wpajać naszym pociechom od dzieciństwa, a edukacja w szkołach niech takie podejście do polskiej matki natury tylko je powiela. Kiedy spotykam takich wędkarzy na swojej drodze jak Leonka, to jestem spokojny o zasobność rodzimych wód w ryby oraz czystość naszych rzek i jezior, jak również właściwy rozwój fauny i flory, nie tylko tu nad naszą Narwią.
Stanisław Wasilewski
prezes Stowarzyszenia Nasza Narew,
znany tu i ówdzie jako Stary Szczupak
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie