Reklama

Dziwię się i raduję się, że jestem tutaj

10/04/2022 12:00

24 marca minął miesiąc od rosyjskiej agresji na Ukrainę. W zasadzie od samego początku mieszkańcy Pułtuska i okolic oraz lokalne samorządy udzielają schronienia ludziom uciekającym przed wojną, strachem, głodem i śmiercią. Jedną z takich osób jest Wiktoria, która wraz z rodziną – mężem i pięciorgiem dzieci uciekła z obwodu chmielnickiego w pierwszych dniach wojny.

Ucieczka
Wiktoria ma 33 lata, jest filologiem ukraińskim. Ma pięcioro dzieci – od rocznej dziewczynki po jedenastoletniego chłopca. Mogła wyjechać z Ukrainy razem z mężem ze względu na jego niezdolność do służby wojskowej, jak i wielodzietność. Uciekli z wioski znajdującej się na terenie obwodu chmielnickiego.
Decyzję o wyjeździe podjęliśmy w jeden wieczór, kiedy nad naszymi domami latały samoloty bojowe, a wieczorem trzeba było wyłączać światło. Dzieci się bały, ja nie mogłam spać. Bałam się, że Rosjanie mogą być już pod moim oknem. Nikt nie wiedział, co będzie jutro, na jakie niebezpieczeństwa będziemy narażeni – mówi Wiktoria.
Chcieli jechać gdziekolwiek, ale wtedy zadzwoniła siostra Ludmiła i powiedziała, że znalazła dla nich mieszkanie.
Siostra Ludmiła urodziła się i wychowała w Ukrainie. 20 lat temu wstąpiła do polskiego zakonu (Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa) i obecnie mieszka w Pułtusku. Wiktoria jest żoną jej brata. Siostra Ludmiła początkowo planowała, żeby rodzina zamieszkała w domu sióstr pasjonistek na ul. Kotlarskiej, ale w ostatniej chwili jedna z mieszkanek Pułtuska zgłosiła, że ma puste mieszkanie i zaproponowała, że może je udostępnić.
Z Ukrainy rodzina jechała autobusem. Na przejściu granicznym, pomiędzy bramkami, czekali dwie doby, a wraz z nimi 14 autobusów z przodu kolejki, 18 za nimi i przemieszczający się nieustannie tłum pieszych – non stop, jak mówi Wiktoria. Wokół, na horyzoncie, gdzie sięgnąć wzrokiem, tylko niezmierzone przestrzenie lasu.
Od samego początku uchodźcom pomagali wolontariusze. Ich pomoc okazała się niezbędna – zostawiali chleb, jedzenie dla dzieci i ubrania, czyli wszystko to, czego szybko zabrakło w niewielkich bagażach.
Jak Wiktoria wspomina te dwie doby? – Byli ludzie chorzy, np. kobieta z cukrzycą, były głodne, płaczące dzieci, było ciasno, bo kierowca żałował tych, co idą i matki z dziećmi brał do autobusu, tak że w końcu spaliśmy na podłodze, bo cóż mieliśmy zrobić. Jeszcze trudniej było tym, co szli piechotą – jest noc, jest chłodno, a oni cały czas idą, niosą maluchy na rękach.

Nikt nie przypuszczał, że Putin pójdzie dalej
Czy mieszkańcy Ukrainy czują potrzebę wyzwolenia się z rąk „terroru Zachodu” czy też „faszystów” – jak mówi rosyjska propaganda, uzasadniając napaść na wolny kraj? Czy mieszkańcy Ukrainy na co dzień nie angażujący się w politykę spodziewali się, że do ich miast, miasteczek i wsi wkroczą wojska, unicestwiając ich dotychczasowe życie?
Od 2014 roku i przed samą wojną mówiło się o konflikcie w Donbasie, ale nikt nie przypuszczał, że Putin pójdzie dalej, że jemu potrzebny jest Kijów, że ludzie będą mordowani i nie wiadomo dlaczego. Kijów i inne części Ukrainy czują się Ukraińcami i nie wiedzą, dlaczego przeszkadzaliśmy tak, że odstawiają takie cyrki z tą wojną – dziwi się siostra Ludmiła.

Pułtusk
To jest takie ciche, miłe miasto, czujemy się tutaj jak w domu, dlatego, że tacy są mieszkańcy w tym mieście. Każdy coś podpowie, każdy zapyta, czy trzeba w czymś pomóc. My nie wszystko wiemy, co trzeba robić. Tak samo dzieci – one umieją trochę pisać – a nauczyciele, dyrektor mówią, że wszystko jest dobrze, tak że dzieci chcą się tam uczyć i mówią, że nigdy nie zmienią tej klasy, bo tam są bardzo dobre dzieci, miłe, pogodne.
Bardzo mnie zdziwiło, jaki jest polski naród, jakie ma wielkie serca, jak otworzyli drzwi swoich domów żeby nam pomóc. Na przykład w sobotę szukałam bazyliki, szłam na mszę i nie mogłam znaleźć drogi, wtedy dziewczyna, ok. 20 lat, przyprowadziła mnie i przyszła później, żeby mnie odprowadzić do domu. Obcy człowiek poświęcił mi swój czas i wielu innych ludzi robi tak samo, nie dlatego, że ktoś będzie o tym wiedzieć, przeciwnie – nikt nigdy o tym się nie dowie, a ten człowiek, któremu się pomogło może nawet nie mieć okazji, żeby podziękować. To czyste szczere intencje. Dziwię się i raduję się, że jestem tutaj
– mówi Wiktoria.
Rada Miasta, burmistrz, wszyscy się tak pięknie angażują w pomoc, na przykład prosiłam Straż Miejską o stół i krzesła, i w dwie godziny już były – dodaje siostra Ludmiła.

W Polsce jak w domu
Wiktoria świetnie mówi po polsku, nic jednak dziwnego – jej przodkowie to Polacy, a miejscowość, w której mieszkała przed wojną kiedyś należała do Polski. Cała wioska, wszystkie babcie opowiadały o Polsce, o zwyczajach i tradycjach, mówiły polskie przysłowia, powiedzenia, śpiewały polskie pieśni. W domu zawsze były książki po polski.
Kiedy miałam 3 lata, zaczęły się otwierać kościoły, które były zamknięte wcześniej przez radziecką władzę. Do wioski przyjeżdżał ksiądz z Polski – Stanisław Siwiec, który rozdawał dzieciom zeszyty, długopisy, książki po polsku i bardzo zachęcał, żeby uczyć języka polskiego. Komunia święta, służba boża, wszystko było po polsku – wspomina Wiktoria.

Nie wszyscy mogli wyjechać
Najbliżsi Wiktorii i ona sama są dziś bezpieczni. W spokojnym mieście nie słychać syren alarmowych, nikt nie musi chować się w schronach, patrzeć na to, jak świat wokół staje w płonieniach i gruzach. Ale na sercu ciążą jak kamień myśli o tych, którzy nie mogli wyjechać. Jak mama Wiktorii i jej starszy brat. Jak rodzice jej męża i 20-letnia siostra.
Dla mnie ciężarem jest to, że tam zostali moi bliscy, przyjaciele. Oni cierpią, nie mają pieniędzy, idą na wojnę. Nie wszyscy mogą wyjechać, bo nie zostawią babci czy rodziców. Jest też mnóstwo takich ludzi, którzy nie uciekają dlatego, że są tacy biedni. Nie mają pieniędzy na drogę i myślą sobie, że wydadzą na to ostatnie pieniądze zamiast na chleb, a nie wiedzą, że tu jest taka pomoc.

Co dalej?
Przez polskie korzenie Wiktoria czuje się w Polsce jak w domu. W każdym innym kraju nie czułaby się jak w swojej drugiej ojczyźnie, ale nie wie, jak będzie dalej. Podobnie, jak my wszyscy.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do