Reklama

Jak działa miłość? Obalamy mity - czysta chemia serca i mózgu.

14/02/2024 15:34

Czy można powiedzieć, że miłość to choroba? Owszem. Została zdefiniowana na liście WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) chorób związanych z zaburzeniami psychicznymi. Ma nawet swój numer - F 63.9.

Miłość niewątpliwie jest bardzo ważnym doświadczeniem w rozwoju każdego człowieka. Różne są jej rodzaje. Ta pierwsza, której doświadczamy w dzieciństwie, rodzicielska, powinna być bezwarunkowa i stanowić podstawę prawidłowego rozwoju. Jej brak ten rozwój zakłóca, o czym codziennie przekonują się psychologowie i psychoterapeuci w gabinetach.

Miłość irracjonalna, szalona? Przytrafiła się Wam kiedyś? - Każdy człowiek choć raz przeżył „szaloną” miłość – uważa pytany przez nas ekspert. Nie wszyscy mają jednak odwagę się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, niektórzy nie potrafią też o nią zawalczyć.

Warto pamiętać, o tym, jak trudne bywają miłości rówieśnicze. Czasem też miłość przyjmuje niebezpieczną formę, a właściwie nie sama miłość, tylko sposób, w jaki ludzie zachowują się pod jej wpływem. Chodzi o zachowania, które krzywdzą „obiekt” miłości, jak prześladowanie, przemoc, chorobliwa zazdrość. Trzeba wtedy szukać wsparcia, nie tylko u rodziny, znajomych czy psychologa, ale także zgłaszając sprawę na policję.

Miłość została zdefiniowana na liście WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) chorób związanych z zaburzeniami psychicznymi. Pod numerem F 63.9 kryją się zaburzenia nawyków i popędów (popędów). Niektórzy rzeczywiście skłonni są włączać miłość do tych zaburzeń. Jeszcze inni – mówią, że miłość to rodzaj choroby, bo nawet potocznie mówi się, że ktoś „oszalał z miłości”, stracił głowę”.

Badania wykazują, że koktajl substancji chemicznych, który serwuje nam mózg, sprawia, że nawet największy sceptyk oszaleje z miłości, a jego zachowanie zaczyna przypominać zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.

„Bo to się zwykle tak zaczyna”… pamiętacie tę piosenkę? A zaczyna się od… zapachu. - I nie chodzi tu o perfumy czy prysznic po siłowni – czytamy w national-geographic.pl.

Dziennikarze magazynu wraz z ekspertami Centrum Nauki Kopernik rozebrali miłość na czynniki pierwsze. Motylki w brzuchu gdzieś poleciały... Nie jest romantycznie, nie jest różowo. Jest chemicznie, wybuchowo, iskrzy...

Jak tłumaczą eksperci miłosną chemiczną bombę?

- „Ważna jest naturalna woń i - prawdopodobnie - ukryte w niej bezwonne feromony. Ich istnienie u człowieka nie jest jeszcze wyczerpująco zbadane przez naukę. W każdym razie, zapach dociera do nosa, gdzie napotyka bardzo czuły narząd lemieszowo-nosowy. Ten z kolei aktywuje podwzgórze - mały obszar w mózgu. Jeśli wszystko „do siebie pasuje”, gdy zaczynamy się interesować partnerem, a nasze szare komórki zaczynają świecić (widać to podczas badania pozytronową tomografią emisyjną (PET)). Podwzgórze zaczyna wydzielać fenyloetyloaminę (PEA), będąca neuroprzekaźnikiem. Jej podwyższone stężenie w mózgu z jednej strony objawia się stanami nieuzasadnionej radości, pewnością siebie, podnieceniem czy nadmierną aktywnością na przemian z brakiem koncentracji.

Z drugiej strony - powoduje bezsenność, zaburzeniami łaknienia, brak tchu czy stany niepokoju i depresji. Tak często czują się narkomani - fenyloetyloamina jest substancją należącą do grupy amfetamin. Nic więc dziwnego, że potocznie nazywana jest „narkotykiem miłości”.

Wzrost poziomu PEA pociąga za sobą kolejne zmiany. Zwiększa się wydzielanie noradrenaliny – hormonu, zwanego „substancją miłości”. Działa on podobnie do adrenaliny - na widok ukochanej osoby podwyższa nam się ciśnienie, przyśpiesza bicie serca, rośnie poziom glukozy we krwi i zmniejsza się apetyt. Na skutek skurczów naczyń krwionośnych, pokrywamy się rumieńcem i stajemy się wrażliwi na dotyk.

W miarę jak rośnie poziom noradrenaliny, zaczyna uwalniać się kolejny związek - „hormon szczęścia”, czyli dopamina.

Kompletnie opanowuje ona resztę zmysłów i ciała. Odpowiada za procesy chemiczne zachodzące w mózgu, które kontrolują ruch i aktywność ciała oraz zdolność odczuwania przyjemności. Dopaminę znamy z codzienności, bo jej poziom gwałtownie wzrasta, gdy zachwycimy się nowym gadżetem, efektowną sukienką czy nieodpakowanym jeszcze prezentem. To właśnie dopamina jest współodpowiedzialna za to, że kochamy „na śmierć i życie”.

Drugą cząsteczką w tym duecie jest serotonina. Gdy poziom dopaminy rośnie, jednocześnie gwałtownie spada ilość serotoniny. Odpowiednia ona za zdrowy sen i poczucie spokoju, a jej niedobory powodują ogólne rozkojarzenie i brak koncentracji.

Zakochana osoba robi się zdezorientowana i popada w skrajne nastroje, jednocześnie nie mogąc się doczekać kolejnego spotkania ze swoją drugą połówką.

Mamy więc fenyloetyloaminę (PEA), noroadrenalinę, dopaminę i serotoninę –neuroprzekaźniki sprawiające, że szalejemy z miłości.

Najważniejsza z nich jest ta pierwsza, bo kontroluje pozostałe. Niestety, na działanie fenyloetyloaminy organizm się uodparnia. Z badań wynika, że zwykle pomiędzy 18 a 48 miesiącem (4 rokiem) związku, cały szalejący ogień miłości powoli się wypala i przygasa. Wtedy zakochani mogą się nawet rozstać! Na szczęście, nie jest to reguła. Na skutek działania dopaminy, przez cały czas nasz organizm wytwarza bowiem oksytocynę i wazopresynę - hormony o podobnej budowie, ale odmiennym działaniu.

Związki te działają w chwilach bardzo ważnych dla człowieka. U kobiet jest więcej receptorów oksytocyny. Hormon ten łagodzi stres, powoduje obniżenie ciśnienia krwi, działa przeciwbólowo i relaksująco. U mężczyzn góruje wazopresyna, uwalniana za sprawą testosteronu i działająca podobnie jak adrenalina. Podwyższenie poziomu tych obu hormonów wywołuje uczucie odprężenia, spokoju, poczucia więzi i wzajemnej akceptacji. Dzięki ich obecności możliwy jest rozkwit dojrzałej miłości pomiędzy partnerami”.

Więcej na - https://www.national-geographic.pl/artykul/jak-dziala-milosc-obalamy-mity-to-czysta-chemia

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do