W jesienny wieczór, gdy słońce powoli chowa się za drzewami, a powietrze pachnie wilgocią i ziemią, wśród traw i liści zaczyna się ciche poruszenie. To jeż – mały, kolczasty wędrowiec, który właśnie wyruszył na poszukiwanie pożywienia. Przemieszcza się niespiesznie, z nosem przy ziemi, jakby czytał z niej niewidzialną mapę. I w pewnym sensie właśnie to robi – bo jego świat nie opiera się na wzroku, ale na zapachu.
Jeż widzi słabo, za to jego węch to prawdziwy cud natury. Dzięki niemu potrafi odnaleźć ścieżkę, gniazdo, pożywienie, a nawet swoich bliskich. Każdy podmuch wiatru, każda kępka trawy i każdy liść niosą dla niego informację. Świat jeża to kalejdoskop aromatów: zapach mokrej ziemi, ślimaka, dżdżownicy, owada czy owocu – każdy z nich ma znaczenie. Ryjek jeża porusza się nieustannie, wychwytując to, czego człowiek nigdy nie zauważy.
To właśnie dzięki nosowi jeż przetrwał przez tysiące lat. Gdy wędruje nocą, polega wyłącznie na zapachach. Węszy, nasłuchuje, bada – i to wystarczy, by bezpiecznie wrócić do swojej kryjówki. Ale to, co czyni go naprawdę niezwykłym, to pewien dziwny rytuał, który do dziś fascynuje naukowców – samonamaszczanie. Kiedy jeż napotka nowy, intensywny zapach – na przykład aromatyczną roślinę, owada o mocnym zapachu, a czasem nawet przedmiot pozostawiony przez człowieka – zaczyna zachowywać się w sposób zupełnie nieoczekiwany. Oblizuje źródło zapachu, pieni się, a następnie rozprowadza tę ślinę po swoich kolcach, często bardzo dokładnie, jakby chciał pokryć każdy fragment ciała. To wygląda dziwnie, ale ma głęboki sens.
Biolodzy przypuszczają, że samonamaszczanie służy jeżowi do maskowania własnego zapachu, by ukryć się przed drapieżnikami, albo że chroni go przed pasożytami, gdy używa zapachów roślin o działaniu odstraszającym. Niektórzy badacze sądzą też, że to sposób na wzmacnianie kolców i utrwalanie informacji zapachowych z otoczenia. Tak czy inaczej – ten rytuał pokazuje, że jeż nie tylko żyje w świecie zapachów, ale wręcz nimi „mówi” i „pisze” swoją opowieść o lesie.
Węch pełni też inną rolę – komunikacyjną. Jeże zostawiają za sobą zapachowe ślady, dzięki którym inne osobniki mogą rozpoznać, kto tędy przeszedł, czy teren jest zajęty, czy też wolny. W okresie godowym to właśnie zapach prowadzi samce do samic.
Ale zapachy mówią też o niebezpieczeństwie. Wystarczy, że jeż poczuje zapach lisa, psa albo człowieka – i natychmiast zamienia się w kolczastą kulkę. Instynktownie wie, że najlepiej zaufać nosowi. Bo zanim cokolwiek zobaczy, już czuje.
Patrząc z boku, ten mały nocny wędrowiec wydaje się niezdarny i powolny. Tymczasem to niezwykle czuły obserwator, który dzięki swojemu węchowi doskonale zna każdy zakamarek swojego świata. Potrafi zapamiętać trasy, wrócić do gniazda po długiej wyprawie i znaleźć pożywienie nawet w gęstych chaszczach. To właśnie zapachy są jego mapą, kompasem
i systemem nawigacyjnym w jednym.
Dlatego gdy jesienią spotkasz w ogrodzie jeża, który zatrzyma się na moment, obwącha powietrze i ruszy dalej w noc – wiedz, że właśnie „czyta” świat na swój sposób. Tam, gdzie my widzimy ciemność, on widzi zapachami. Tam, gdzie my słyszymy ciszę, on słyszy aromaty ziemi i liści.
Katarzyna Dudek
Łowczy Okręgowy
Polskiego Związku Łowieckiego w Ciechanowie
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie