
Żeglarz przez największe „Ż”. Tak napisał Grzegorz Gerek na portalu Pultusk24.pl po otrzymaniu wiadomości o śmierci Witka – Witolda Brengosa – naszego Kolegi, Ojca, Dziadka i Pradziadka oraz Przyjaciela wielu z nas. Dziś, po długiej i ciężkiej chorobie żegnamy Ciebie Drogi Przyjacielu w tym ostatnim rejsie Twojego doczesnego życia...
Mamy nadzieję, że jesteś już szczęśliwy ze swoimi kolegami żeglarzami, między innymi: Niną Strutyńską, Pawłem Mieczkowskim, Andrzejem Góreckim, Grzesiem Śniadowskim, a także z Tomkiem Perkowskim, który wyprzedził Ciebie tylko o jeden tydzień ziemskiego czasu. Pewnie znając Twoją skromność nie chciałbyś, żeby długo opowiadać o Tobie i o Twoim życiu. Ale pozwólcie żebyśmy przypomnieli kilka rzeczy z życia Witka.
Witek urodził się nad Narwią i wychowany został w rodzinie Wodniaków. Każdy w rodzinie – czy to ojciec, czy mama, jak również bracia, potrafili i lubili pływać łódkami. Pływali nimi „od zawsze”. Od 1962 roku Witek był już pełnoprawnym żeglarzem jachtowym i ta Jego pasja towarzyszyła Mu całe dorosłe życie. Był członkiem 1PHDŻ w ZSZ i wychowankiem Jana Ruszkowskiego. Pierwszą żaglówkę wybudował własnymi rękami, z kolegami, jako uczeń, potem dwie następne już tylko dla siebie i cały czas pływał na jeziorach mazurskich.
Na Mazurach znał każdy zakątek, każdą dobrą smażalnię ryb i potrafił dopłynąć do portu lub wyznaczonego celu i w dzień i w nocy, podczas burzy i flauty. Sezon rozpoczynał z Pułtuskim Klubem Wodniaków nad Narwią, ale już po Wiankach zazwyczaj wyjeżdżał na cały sezon ze swoim Człapkiem na jeziora mazurskie, żeby szkolić młodych żeglarzy i dawać radość ludziom, którzy przynajmniej na chwilę pragnęli poczuć wiatr w żaglach i zasmakować żeglarskiego życia na Wielkich Jeziorach Mazurskich. Przebywał tam zazwyczaj do późnej jesieni, aż chłód i brzydka pogoda nie pozwalały już na przyjemne żeglowanie. To był praktycznie Jego drugi dom, gdzie czuł się dobrze i czuł się spełniony.
Witek kochał łowić ryby, śpiewać szanty i pieśni żeglarskie, spędzać czas na świeżym powietrzu. Woda nigdy nie była dla niego za zimna czy za ciepła. Zawsze w sam raz żeby się wykąpać. Do tego też zachęcał dzieciaki i ludzi, którzy z nim pływali. Odkąd w Pułtuskim Klubie Wodniaków Śp. Grzesiu Śniadowski zainicjował śpiewanki, zawsze starał się być na nich i wspólnie z innymi przy szklaneczce czegoś dobrego zabawiał swoją osobą płeć piękną i współtowarzyszy biesiady. Z tego prostego pomysłu zrodziła się potem Rozśpiewana Zatoka, której Witek również był zawsze gorącym zwolennikiem i zawsze twierdził, że to część Mazur nad Narwią.
Witek lubił opowiadać o swoich żeglarskich przygodach. Jedną z nich opowiadał ku przestrodze innych śmiałków: o Białym Szkwale na Mazurach w 2007 r., kiedy to sam potwierdził, że miał ogromny respekt przed żywiołem, który zebrał ogromne żniwo wśród żeglarzy. On sam po uspokojeniu się burzy włączył się w pomoc innym, jak to zawsze na wodzie, bo wszyscy na wodzie jesteśmy jedną wielką rodziną.
W 2003 roku, jako sternik jachtu żaglowego, Witek wygrywa 24 godzinne regaty w II Mistrzostwach Polski jachtów „DZ”. Żeglował z różnymi załogami, prywatnie, jak i na obozach żeglarskich organizowanych przez Pułtuski Klub Żeglarski, a później Pułtuski Klub Wodniaków. Szkolił i dzielił się swoją praktyczną wiedzą żeglarską z młodzieżą, która ceni jego żeglarski kunszt i umiejętności. Do tej pory jest przez młodzież pułtuską i nie tylko lubiany i szanowany, ale przede wszystkim kochany. Wychował z pewnością młode pokolenie pułtuskich żeglarzy i na trwałe pozostanie w ich pamięci.
Do końca swojego życia współpracował z Pułtuskim Klubem Wodniaków i swoją ostatnią, choć krótką wizytą na zakończeniu sezonu na jesieni 2023 r., pożegnał się w swój jakże charakterystyczny sposób z kolegami i koleżankami z klubu. Pamiętam to jak dziś – mimo bólu i trudu, jaki sprawiała Ci choroba, chciałeś jeszcze ten ostatni raz ze wszystkimi się spotkać i pożegnać...
Witek miał również, kilka innych zainteresowań, jak np. gitara basowa, był członkiem zespołu muzycznego „ATMY” i zawodnikiem piłki siatkowej w klubie „ZRYW” w ZSZ im. Jana Ruszkowskiego. Można by rzec – Człowiek Orkiestra.
Będzie nam Ciebie brakowało Kolego Witku. Spoczywaj w pokoju i żegluj z załogą, która już na Ciebie czeka po tamtej stronie.
Przyjaciele z Pułtuskiego Klubu Wodniaków
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie