Reklama

Będzie nam Ciebie brakowało Kolego Witku...

03/02/2024 09:44

​​​​​​​Żeglarz przez największe „Ż”. Tak napisał Grzegorz Gerek na portalu Pultusk24.pl po otrzymaniu wiadomości o śmierci Witka – Witolda Brengosa – naszego Kolegi, Ojca, Dziadka i Pradziadka oraz Przyjaciela wielu z nas. Dziś, po długiej i ciężkiej chorobie żegnamy Ciebie Drogi Przyjacielu w tym ostatnim rejsie Twojego doczesnego życia...

Mamy nadzieję, że jesteś już szczęśliwy ze swoimi kolegami żeglarzami, między innymi: Niną Strutyńską, Pawłem Mieczkowskim, Andrzejem Góreckim, Grzesiem Śniadowskim, a także z Tomkiem Perkowskim, który wyprzedził Ciebie tylko o jeden tydzień ziemskiego czasu. Pewnie znając Twoją skromność nie chciałbyś, żeby długo opowiadać o Tobie i o Twoim życiu. Ale pozwólcie żebyśmy przypomnieli kilka rzeczy z życia Witka.

Witek urodził się nad Narwią i wychowany został w rodzinie Wodniaków. Każdy w rodzinie – czy to ojciec, czy mama, jak również bracia, potrafili i lubili pływać łódkami. Pływali nimi „od zawsze”. Od 1962 roku Witek był już pełnoprawnym żeglarzem jachtowym i ta Jego pasja towarzyszyła Mu całe dorosłe życie. Był członkiem 1PHDŻ w ZSZ i wychowankiem Jana Ruszkowskiego. Pierwszą żaglówkę wybudował własnymi rękami, z kolegami, jako uczeń, potem dwie następne już tylko dla siebie i cały czas pływał na jeziorach mazurskich.

Na Mazurach znał każdy zakątek, każdą dobrą smażalnię ryb i potrafił dopłynąć do portu lub wyznaczonego celu i w dzień i w nocy, podczas burzy i flauty. Sezon rozpoczynał z Pułtuskim Klubem Wodniaków nad Narwią, ale już po Wiankach zazwyczaj wyjeżdżał na cały sezon ze swoim Człapkiem na jeziora mazurskie, żeby szkolić młodych żeglarzy i dawać radość ludziom, którzy przynajmniej na chwilę pragnęli poczuć wiatr w żaglach i zasmakować żeglarskiego życia na Wielkich Jeziorach Mazurskich. Przebywał tam zazwyczaj do późnej jesieni, aż chłód i brzydka pogoda nie pozwalały już na przyjemne żeglowanie. To był praktycznie Jego drugi dom, gdzie czuł się dobrze i czuł się spełniony.

Witek kochał łowić ryby, śpiewać szanty i pieśni żeglarskie, spędzać czas na świeżym powietrzu. Woda nigdy nie była dla niego za zimna czy za ciepła. Zawsze w sam raz żeby się wykąpać. Do tego też zachęcał dzieciaki i ludzi, którzy z nim pływali. Odkąd w Pułtuskim Klubie Wodniaków Śp. Grzesiu Śniadowski zainicjował śpiewanki, zawsze starał się być na nich i wspólnie z innymi przy szklaneczce czegoś dobrego zabawiał swoją osobą płeć piękną i współtowarzyszy biesiady. Z tego prostego pomysłu zrodziła się potem Rozśpiewana Zatoka, której Witek również był zawsze gorącym zwolennikiem i zawsze twierdził, że to część Mazur nad Narwią.

Witek lubił opowiadać o swoich żeglarskich przygodach. Jedną z nich opowiadał ku przestrodze innych śmiałków: o Białym Szkwale na Mazurach w 2007 r., kiedy to sam potwierdził, że miał ogromny respekt przed żywiołem, który zebrał ogromne żniwo wśród żeglarzy. On sam po uspokojeniu się burzy włączył się w pomoc innym, jak to zawsze na wodzie, bo wszyscy na wodzie jesteśmy jedną wielką rodziną.

W 2003 roku, jako sternik jachtu żaglowego, Witek wygrywa 24 godzinne regaty w II Mistrzostwach Polski jachtów „DZ”. Żeglował z różnymi załogami, prywatnie, jak i na obozach żeglarskich organizowanych przez Pułtuski Klub Żeglarski, a później Pułtuski Klub Wodniaków. Szkolił i dzielił się swoją praktyczną wiedzą żeglarską z młodzieżą, która ceni jego żeglarski kunszt i umiejętności. Do tej pory jest przez młodzież pułtuską i nie tylko lubiany i szanowany, ale przede wszystkim kochany. Wychował z pewnością młode pokolenie pułtuskich żeglarzy i na trwałe pozostanie w ich pamięci.

Do końca swojego życia współpracował z Pułtuskim Klubem Wodniaków i swoją ostatnią, choć krótką wizytą na zakończeniu sezonu na jesieni 2023 r., pożegnał się w swój jakże charakterystyczny sposób z kolegami i koleżankami z klubu. Pamiętam to jak dziś – mimo bólu i trudu, jaki sprawiała Ci choroba, chciałeś jeszcze ten ostatni raz ze wszystkimi się spotkać i pożegnać...

Witek miał również, kilka innych zainteresowań, jak np. gitara basowa, był członkiem zespołu muzycznego „ATMY” i zawodnikiem piłki siatkowej w klubie „ZRYW” w ZSZ im. Jana Ruszkowskiego. Można by rzec – Człowiek Orkiestra.

            Będzie nam Ciebie brakowało Kolego Witku. Spoczywaj w pokoju i żegluj z załogą, która już na Ciebie czeka po tamtej stronie.

Przyjaciele z Pułtuskiego Klubu Wodniaków

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do