Reklama

Zainspirowana „Gawędą o Pułtusku”

11/04/2011 18:34

- z redakcyjnej skrzynki

 

Witam redakcję Pułtuskiej Gazety Powiatowej, wczoraj przypadkowo natrafiłam na „Gawędę o Pułtusku”. Wszystkie zabytki, ulice, mosty i szkoły są mi znane z opowiadań mojej Mamy urodzonej w Pułtusku,18 marca 1915 roku. Właśnie obchodziliśmy Jej  96 urodziny i dlatego chciałabym podzielić się historia Jej życia.

 

Życie, gdzie wspomnienia szczęśliwych lat pułtuskich wplatały się zawsze jaśniejącą nitką w codzienne i niełatwe życie mojej Mamy... Anielka Parzuchowska była uczennica żeńskiego gimnazjum im. Klaudyny Potockiej, które mieściło się wtedy na ul. Kościuszki.  Szkoła, z pięknymi tradycjami i ciekawa historia. Już wtedy organizowane były zawody sportowe w wielu dyscyplinach, przedstawienia teatralne w wykonaniu uczennic... Anielka pływała na kajakach, rzucała kulą i oszczepem, należała do prężnej drużyny harcerskiej, uczyła się bardzo dobrze i...marzyła, marzyła by po skończeniu wyższych studiów wrócić do swego rodzinnego miasta dla niego pracować i może.... kiedyś zostać burmistrzem. Po zdaniu matury  pracowała dając korepetycje, by zarobić na studia, potem rozpoczęła naukę na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Przed rozpoczęciem któregoś z kolei roku studiów, wybuch II wojny światowej unicestwił wszystkie plany. Brała udział w Kampanii Wrześniowej jako sanitariuszka, później lata wojny...  Powstanie Warszawskie spędzone w piwnicy z dwumiesięczną córeczką, głód, wyjście z płonącej Warszawy, tułaczka...

 

 

 

Po wojnie Mama skończyła Prawo, pracowała do emerytury w Narodowym Banku Polskim, wychowała w tych ciężkich czasach pięcioro dzieci. Pozostała w Warszawie do niedawna.

Siłę, aby żyć, czerpie do dzisiaj, jak nam mówi z tych pięknych, dziecięcych i młodzieńczych lat pułtuskich. Gdzie dom rodzinny, szkoła  przekazująca nie tylko wiedzę, harcerstwo, które wyrabiało sile charakteru,  uformowały kobietę wierną zawsze sobie.

My także, mimo że urodziliśmy się w Warszawie i od wielu lat mieszkamy daleko od Polski, przyjeżdżamy do Pułtuska przynajmniej raz w roku. Nie tylko na groby dziadków, ale dzięki Mamie miasto to jest nam bliskie, odczuwamy potrzebę pójścia do Fary, na Rynek, na ulice Piotra Skargi, gdzie nasz Dziadek miał zakład szewski..... i jeszcze raz zobaczenia go oczami pewnej młodej pułtuszczanki  z lat międzywojennych, która miłość do swego rodzinnego  miasta nam przekazała. I za to Jej chwała.

Pozdrawiam serdecznie Maria

Szypulska

 

Opis zdjęć: Zdjęcie z obozu harcerskiego pierwsza z prawej, siedzi z psem. W czapce

harcerskiej, na odwrocie dedykacja z tego zdjęcia. 

 

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do