Jedzie sobie człowiek w piątkowy, deszczowy wieczór ulicą Daszyńskiego. Rozgląda z niepokojem czy przy rondzie nie ma znów wielkiego korka. Aż tu nagle z ulicy Stare Miasto wyjeżdża jeździec. Koń, lekko zdenerwowany burzą, sprawia wrażenie mało posłusznego. Samochody przystają, kierowcy przecierają oczy. Jeździec jakoś zmusza konia do opuszczenia środka skrzyżowania. Jadą sobie chodnikiem dalej... Gdyby nie strój jeźdźca - wyglądający na cygański - można by pomyśleć, że jakiś spóźniony rycerz pędzi pod Grunwald!
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie