Reklama

Minął miesiąc miodowy...

21/01/2011 11:38
... czyli dokąd zmierza pułtuski samorząd  Od początku lokalnej demokracji mamy w Pułtusku samorząd miejsko – gminny. Różne były jego losy – raz polityki mniej, raz więcej. To co jednak dzieje się od początku VI kadencji wydaje się wyjątkowe. 
Wybory do Rady Miasta Pułtuska z 21 listopada 2010 roku zakończyły się wynikiem bardzo ciekawym: 1.   Samorządowe Porozumienie Ziemi Pułtuskiej dostało 4033 głosy co stanowiło 43,31% i zdobyło 10 mandatów 2. Polskie Stronnictwo Ludowe dostało 2338 głosów co stanowiło 25,11% i zdobyło 6 mandatów 3. Sojusz Lewicy Demokratycznej dostał 1685 głosów co stanowiło 18,10% i zdobył 4 mandaty 4. Platforma Obywatelska zdobyła 850 głosów co stanowiło 9,56% i zdobyła 1 mandat Tak więc wybory wygrała po raz kolejny pułtuska prawica, ale nie udało się jej zdobyć większości. W ostatnich latach działania polityczne prawicy zepchnęły ją do roli ugrupowania bez możliwości koalicyjnej. Samorządowe Porozumienie Ziemi Pułtuskiej, czyli tak naprawdę Prawo i Sprawiedliwość, zrobiło ostatnio wszystko, aby nie móc się dogadać z innymi ugrupowaniami. Kilka lat temu z hukiem rozpadła się koalicja z Polskim Stronnictwem Ludowym. Wtedy Andrzej Wydra był wiceburmistrzem i przestał nim być z dnia na dzień, po wyborach parlamentarnych w 2005 roku. Powodem nie była jego kiepska praca w samorządzie, ale zaangażowanie w polityczne wybory parlamentarne. Nie ulega wątpliwości, że decyzja o wyrzuceniu z fotela wiceburmistrza Andrzeja Wydry oznaczała brak możliwości dogadania się z PSL – em w przyszłości. Zadziwiające, że wiele osób związanych z prawicą nie chciało tego zauważyć. Także stosunki z Andrzejem Kwiatkowskim z PO (wywodzącym się z tego samego, solidarnościowego pnia co większość działaczy PiS) były w ostatnich latach fatalne. Uważny obserwator życia politycznego mógłby nawet powiedzieć, że celowo tworzono przez lata sytuację w której współpraca jest niemożliwa. Platforma Obywatelska 4 lata temu startowała w wyborach w bloku z SPZP. Zdobyła 3 mandaty, ale została przez polityków PiS rozprowadzona. Dziś dwóch byłych radnych PO dostało się do rady z listy SPZP. Nie ma się więc co dziwić, że w środowisku Platformy nie ma zgody na współpracę z PiS. Także lewicy wbito zadrę pod paznokieć. Już 4 lata temu były szef SLD Andrzej Wiśniewski „sprzyjał” prawicy, a później przeszedł do jej obozu, choć bez jawnego udziału w polityce. Tak samo postąpiła Maria Korbal wybrana 4 lata temu z listy SLD. Została wtedy Wiceprzewodniczącą Rady głosami radnych SPZP. To był swoistego rodzaju prztyczek w nos lewicy. Wtedy to mogło być zabawne – dziś się mści. 
Tak więc liderzy SPZP zrobili wszystko, by nie móc się dogadać z PSL, SLD i PO. Dziwi więc wiara i nadzieja, że wynik 43% poparcia może wystarczyć. Matematyka jest precyzyjna - 11 to więcej niż 10. 
Pierwsza sesja Rady Miasta, jeszcze przed II turą wyborów na burmistrza, potwierdziła te przypuszczenia. Wydaje się, że zrobiono wtedy wszystko, żeby do współpracy nie doszło. Jeszcze przed sesją prowadzone były rozmowy z poszczególnymi radnymi z koalicji oraz próba dogadania się z SLD bądź PSL. Wielu wróżyło, że tajne głosowanie zakończy się wielką niespodzianką. Tak się jednak nie stało, zaś później to opozycja (SPZP) każdym działaniem cementowała koalicję. Zakwestionowanie wyboru Przewodniczącego Rady (zdaniem Ireneusza Purgacza nie jest ważny wybór w którym kandydat sam głosował na siebie) uświadomiło radnym koalicji, że żarty się skończyły. Manewr z podwyżką cen za wodę i ścieki na dwa dni przed II turą pokazał wszystkim, że w polityce nie ma sentymentów.  Patrząc na to wszystko z boku można zadać pytanie – dlaczego na dwa dni przed II turą zrobiono tak dużo by Wojciech Dębski te wybory przegrał. Zagrywka z wyborem przewodniczącego i cenami z wodę mimo propagandowej ofensywy na pewno odbiła się negatywnie na wyniku kandydata prawicy. Co prawda w wyniku błędów taktycznych i braku mobilizacji w niedzielę wyborczą (w przeciwieństwie do prawicy!) koalicja nie wykorzystała tej szansy, ale pytanie pozostaje. Tym bardziej, że takie postępowanie zmobilizowało koalicję i skutecznie utrudniać będzie jej współpracę z Burmistrzem. Wojciech Dębski musi mieć świadomość, że jego środowisko polityczne nie pomaga mu rządzić. Im większe bowiem awantury na sesjach tym trudniej o współpracę. A przed Burmistrzem wielkie zadanie – budżet i ratowanie finansów miasta. Czy da to się zrobić stosując wojenne metody?
Zachowanie koalicji w sprawie rezygnacji z mandatu Romana Skrzypka to swoistego rodzaju odwet. To przykład na upolitycznienie każdej decyzji nawet takiej, która polityczna być nie powinna.  Źle to niestety wróży na przyszłość.  Grzegorz Gerek{mxc} 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do