
Łacińskie powiedzenie: habent sua fata libelli tłumaczy się: książki mają swój los. Czasami dodają niektórzy: ulegają swemu przeznaczeniu. Czy nie powinno się mówić raczej – książki mają taki los, jaki zgotowali im ludzie. To my paliliśmy książki, my niszczyliśmy je, my oddajemy je na makulaturę, my wyrzucamy do śmieci, my wyrywamy kartki...
Bardzo pięknie i z ogromnym ładunkiem uczuć o miłości do książek, o szacunku do nich, choć nieco rozwlekle, pisała (zapomniana dziś pisarka) Zuzanna Rabska w swych dwutomowych wspomnieniach „Moje życie z książką”, zaczynając tak:
„Miłośnictwo pięknych i rzadkich druków było jedną z pasji kolekcjonerskich mojego Dziadka. Ojciec gromadził książki w celach naukowych. Matka – dla upodobań literackich. Za sprawą tajemniczych fluidów, idących z pokolenia w pokolenie, miłośnictwo ksiąg mam we krwi, w duchu”.
Jeden z rozdziałów nosi tytuł „Książki z dedykacjami”. W jej w domowej bibliotece, jak napisała, „dla książek dedykowanych przeznaczyliśmy specjalną szafę (…) książka dedykowana jest unikatem (…) Autor odręcznym pismem dokumentuje, iż należy tylko do nas. (…) gdy po latach odczytujemy kreślone w niej pozdrowienie, komplement lub wierszyk okolicznościowy, wyłania się z zakamarków pamięci postać autora (…) czujemy zapach minionej chwili, słyszymy jej melodię”.
I wśród wielu wpisów przypomina, że „Władysław Smoleński na „Przewrocie umysłowym w Polsce XVIII wieku” umieścił lakoniczną dedykację: „Córeczce chrzestnej” (…) Ale trafiały się i raczej przyziemne: „Podczas jednego z literackich śniadań, na które co pewien czas zapraszaliśmy przyjaciół, autor „Chłopów” skreślił swoim drobnym ostrym maczkiem na karcie „Opowiadań”: „Bodaj jak najczęściej miła gosposia zapraszała nas na tak świetne flaki, najedzony i upojony Reymont”.
Rabską czytaliśmy dość dawno, więc - przyznajemy szczerze – gdyby nie epidemia koronawirusa i polecenie „zostańcie w domu” nie wpadlibyśmy na pomysł wydobycia książek „naznaczonych” z pewnej innej, o wiele mniejszej i mniej godnej, domowej biblioteki. I znaleźliśmy w niej, często zapomniane, dedykacje
OKAZJONALNE
przypominające pewne miłe momenty życia - „... i mieć wciąż dwadzieścia lat” Ola i Stasiek 29.4. 1963” - na zbiorze szkiców Juliana Przybosia „Sens poetycki”, świeżo wydanym przez Wydawnictwo Literackie; druk ukończono w marcu 63 r.
Na albumie „Przyroda Polski” znajdujemy kolejną dedykację z cytatem: „Temu, kto lubi książki , nigdy nie zabraknie wiernego przyjaciela” Władysław Orkan; W hołdzie Jubilatowi...”
„ Rozmiłowanej w Warszawie Zosi – Św. Mikołaj 1949r.” - oto gwiazdkowa dedykacja na prezencie. Ale jakim! Na rozpadającym się, widać czytanym przez wielu, reportażu Jerzego Pytlakowskiego „Powstanie Mokotowskie”, wydanym w 1946 roku przez „Czytelnika”.
Boże Narodzenie było też okazją do sprezentowania komuś (?) „Kunigasa” Józefa Ignacego Kraszewskiego (wydanego 1947 roku z ilustracjami Elwiro Andriollego): „Na Gwiazdkę 52 r. od p. Jasiobendzkiej”. Po latach ktoś tę „Gwiazdkę” oprawił, zachowując okładkę oryginału.
Bywają dedykacje krótkie jak: „Kochanej Janeczce z okazji imienin – Irena. Andrychów 27.12 1959 r” na „Ostatnich Walezjuszach” Kazimierza Chłędowskiego.
Albo dłuższe: „Chciałbyś Boga skroplić z obłoków/ - a to ty musisz Bogiem parować.../ Chciałbyś Boga nabyć w kwiaciarni/ - a to ty musisz Bogiem zakwitać.../ Chciałbyś Bogu świece zapalać/ - a to ty musisz palić się Bogiem.../ Chciałbyś Bogu psalmy układać/ - a to życie twe musi być psalmem.../ Chciałbyś Krzyż adorować w fotelu/ - a to ty musisz Krzyż jego przyjąć... Sergiusz Riabinin” to dedykacja na – często widać czytanych - „Dziejach duszy” św. Teresy od Dzieciątka Jezus wydanych 1988 r.. Dostała je w dniu imienin nieznana na osoba od ks. Józefa (nazwisko nieczytelne) oraz trzech par małżeńskich i jednego, jak dziś mówimy, singla. (Z uwagi na ochronę danych osobowych nazwisk nie podajemy.)
Ponad 60 lat temu jakaś Elżbieta obdarowana została „Baśniami włoskimi” Maksyma Gorkiego z dedykacją: „Kochanej Eluni w dniu imienin Elżbieta W. (Dzidka) W-wa dn. 18.VI.59r”. Ciekawe czy obdarowana jeszcze pamięta kim była ofiarodawczyni...
Bywają dedykacje (dla nas) zagadkowe jak ta: „Czasem” dla wspomnień o Nasielsku, Nasielsk X 1966 – 1974 r.” ze stemplem i podpisem „Naczelnik Miasta i Gminy mgr inż. Zdzisław Graczykowski”. (Książka wydana została w 1970 r.).
No i dedykacje zaskakujące, do których nikt nie chce się przyznać. Gruby tom „Komedii ludzkiej” Balzaca, VIII w Czytelnikowskim wydaniu z roku 1958, zawierający m.in. „Piotrusię” i „Proboszcza z Tours” opatrzono tajemnicza nieco dedykacją „Kochanemu Koledze w dniu Imienin Koledzy, Lębork, dnia 4 października 1958 r.”. Tego dnia imieniny obchodzą Franciszek i Edwin. Któremu solenizantowi sprezentowano działo pana Honoriusza? Skoro o współpracownikach mowa
Do wydanego w 1978 roku tomu „O niepodległości Polski”, autorzy:Marks, Engels, Lenin, wklejono stronę z tekstem następującym: „Tow. (tu miejsce na wpisanie nazwiska) Z okazji inauguracji roku szkolenia partyjnego za aktywną działalność w upowszechnianiu ideologii Marksizmu-Leninizmu i polityki Partii wraz z życzeniami powodzenia w pracy i życiu osobistym, Wydział Pracy Ideowo-Wychowawczej KC PZPR, Warszawa 1978”. To wtedy nikt nie był godzien nagrody „za aktywność”?
Sporo egzemplarzy „naznaczają” dedykacje
AUTORSKIE
„ Juliuszowi Gomulickiemu z podziękowaniem za wprowadzenie wieczoru autora Przestrogi w Warszawie z najżywszym podziwem i myślą zawsze serdeczną zostawia na pamiątkę A J-P 12/19 maja 1972 r.” na 431 egzemplarzu tomu wierszy Aleksandra Janty-Połczyńskioego „Przestroga dla wnuków”, odbitym w 555 numerowanych egzemplarzach w londyńskiej Oficynie Poetów i Malarzy.
Prof. Jan Górski napisał na swej pracy „Dylematy i tradycje” następującą dedykację: „Prof. (…) z wdzięcznością za Jego obecność i z serdecznym uściskiem dłoni” Warszawa 25 stycznia 1970 „.
„ Panu Lechowi Chybowskiemu najserdeczniej Waldemar Smaszcz 29. 05. 2014 r.” na egzemplarzu jego książki „Juliana Tuwima życie o imieniu dziewczyny”, kupionej po zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku w jednej z sal Akademii Humanistycznej im. Gieysztora. W 2012 roku Akademia Humanistyczna wydała w jednym tomie „Poezje i Fausta I” Goethego w tłumaczeniu prof. Andrzeja Lama. (Gdy zaczynałem studia był obiecującym asystentem) Miło więc, że autor napisał na pierwszej stronie: „Drogiemu Panu Lechowi Chybowskiemu w polonistycznej wspólnocie, Pułtusk 4.12.2012”.Są i bardziej „zasłużone” dedykacje. Na egzemplarzu wielce ciekawej książki „Z szumu sosen Puszczy Białej” autorka napisała: „Sz. Panu Lechowi za ogromne zaangażowanie się w edycję mojej publikacji – na pamiątkę uroczystości promocyjnej Alicja Gorczyńska, Pułtusk 3.04.08”.
Bywają autorskie wpisy nad wyraz krótkie jak (cyrylicą): Na pamjat od awtora g. Irkutsk 11.08.07 g.”, od Raisy Winokurowej, autorki „Działo się to w Rosji, historia życia rodziny polskich przesiedleńców”. Autorka „skłamała” w dedykacji, bo podpisywała książkę - z tekstem rosyjskim i polskim, wydaną dzięki „Wspólnocie Polskiej” - w Domu Polonii. Albo takie: „Z pozdrowieniami od autora. W-wa 7. III. 2013” na egzemplarzu „Upiorów Bałtyku” Henryka Mąki. Pracowaliśmy wiele lat razem w redakcji jednej z gazet. „Ascetyczną” dedykację tłumaczy fakt, że autor miał wtedy ponad 80 lat...
Hojniejszy w słowach był autor tej dedykacji: „Prof. Zdzisław Libera te próby dialogu z sobą, przeszłością i Krakowem zechce łaskawie przyjąć od Starego Krakowianina. 16. III. 1965”. Tak wpisał się – polonista poloniście - na egzemplarzu swej książki „Łowy na kryteria” prof. Kazimierz Wyka.
Bywają autorskie tajemnicze: „Drogiemu Januszowi – przewodnikowi mojego zagonu w jego heretyckie (?) regiony. Listopad 1985” - to na „Popiołach i korzeniach” Emanuela Mateusza Roztworowskiego. Do rozszyfrowania tylko przez darczyńcę i obdarowanego.
Sporo czasu zajęło nam rozszyfrowanie prawie „lekarskiego” pisma prof. Jana Zygmunta Jakubowskiego, który na I wydaniu swej książki o Adolfie Dygasińskim „Zapomniane ogniwo” napisał: „Zdzisławowi ze starą przyjaźnią. Warszawa, kwiecień 1967 r.” Pozwalamy sobie przypuszczać, że było to skierowane do prof. Zdzisława Libery; obaj panowie pracowali wtedy na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.
Na „Zarysie dziejów Milanówka” (rok 1995) napisano: „Dr Januszowi Szczepańskiemu, wybitnemu regionaliście, którego dzieła był inspiracją i do swoich badań, z życzliwością, Warszawa 17 I 96 r.” Kto dedykował nie wiemy, bo podpis nieczytelny, a autorów było kilku.
Artur Iniarski na książce „Ciechanowskie Spotkania Muzealne, 15 lat promocji kultury i regionu” z roku 2006 napisał: „Szanownemu Panu Dziekanowi prof. Leszkowi K. Gilejko z życzeniem miłej lektury, Ciechanów 28.VI.2008 r.”
W bibliotecznym gąszczu można trafić i na „niechlujne” dedykacje, które nie powinny być tak nazywane. To zwykle podpisy autorów, pozbawione nawet dat, tak jak na pierwszym wydaniu (rok 2001) „Syberiady polskiej” Zbigniewa Domino. Nadto - czytelnie napisał autor tylko swoje imię.
Na półkach odkryto kilka książek- nagród, na które obdarowani zasłużyli swoją działalnością lub
PRACĄ
Nikt przecież nie pozbędzie się z domowej biblioteczki, choć to nagroda nie dla niego, sienkiewiczowskiej, starannie oprawionej, „Trylogii”, „naznaczonej” w I tomie „Ogniem i mieczem” stosowną dedykacją:
„ Drogiemu Naszemu Koledze i Kierownikowi na pamiątkę długich lat współpracy od „Społem” do WPHS, Koleżanki i Koledzy 25 II 1955 r.” , sporządzoną przez kogoś, kto nie wagarował na lekcjach kaligrafii.
Też starannym pismem, choć bardziej oficjalnie, zadedykowano „Romansoid” Zygmunta Trziszki:
„Ob. (…) za bardzo dobre wyniki w nauce i postawę społeczną na kursie w zakresie szkoły dla pracujących. Zarząd Okręgu ZZPHiS, Kierownik kursu, Opiekun kursu. 14 VI 1969r.”
Na pokaźnym tomisku Encyklopedii Techniki Wojskowej z roku 1978 skomplikowanym, ale czytelnym pismem wpisano: „DLA KPT. INŻ (…) KOLEDZY Z ESKADRY TECHNICZNEJ”. Krótko, wyraźnie, po wojskowemu.
Znalazło się i kilka książek „naznaczonych” przeznaczonych dla
DZIECI
Co w latach 50-tych ub. wieku dawano na pamiątkę Komunii przypomina dedykacja na sienkiewiczowskim „Quo vadis”: „W dniu pierwszej Komunii Świętej (…) kochanemu Rodzice. 4 VI 1953 rok” .
Co dawano w prezencie na imieniny? Też książki. Na przykład „Baśnie” Jana Christiana Andersena, ze wstępem Anny Milskiej, kolorowymi ilustracjami Jana Marcina Szancera oraz z dedykacją: „W dniu imienin kochanemu braciszkowi (…) ofiaruje Darek 1/III – 1951 r.” Dzieci zresztą dostawały książeczki często, ot z byle jakiej okazji, od bliskich z rodziny. Na „Bajdurkach” Janiny Porazińskiej, ilustrowanych przez Ignacego Witza czytamy: „Dla Eluni bajeczki, małej Blondaseczki, za to, że jak była chora lekarstwa łykała i za to, że jak była w Gdyni kominiarza się nie bała. Ciocia Niunia 25. 8. 52”.
I od kolegów: „Miłej Elżuni na pamiątkę Krzyś, Warszawa 4 X 1954 r.” - dedykacja na „Baśniach narodów Związku Radzieckiego” Wandy Markowskiej i Anny Milskiej. Pożyteczny to był prezent, bo o ile mnie pamięć nie myli dzieło to figurowało w lekturach szkolnych.
Książkami nagradzano – zwyczaj ten jeszcze na szczęście nie zanikł zupełnie - uczniów. Na górze strony pieczątka ”szkoła podstawowa nr 89 ul. Kowelska 1”, niżej wykaligrafowano: (…) w nagrodę za dobrą naukę 23 VI 56 r. Wychowawczyni I. Kopczewska, Kierownik szkoły (nieczytelne)”. I jeszcze jedna (przypadkowa) informacja: w prawym górnym rogu ktoś ołówkiem zaznaczył VI c; wiadomo więc, do której klasy uczęszczał ten dobry uczeń. Książkę „z lektur” - „Wspomnienia niebieskiego mundurka” Wiktora Gomulickiego - otrzymała też uczennica (jest pieczęć) Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego TPD Nr 5, Warszawa ul. Stawki Nr 5 z wpisem: „Eli Jaworek nagroda za pilną naukę i poprawne zachowanie, Warszawa 1 luty 1958 r.”
W lekturach była też „Zemsta rodu Kabunauri” Heleny Bobińskiej. Tę książkę - tu czerwony duży stempel - „Nagroda. Za b. dobre wyniki w nauce i zachowaniu w roku szkolnym 1961/2 w kl. Vc otrzymuje Terenia...” Nazwisko nieczytelne, bo wilgoć rozmyła i pióro i stempel. I jeszcze - ”w nauce i” zostało wykreślone. Można domniemywać, że była to więc nagroda zachowanie
Z latami dedykacje stawały się jeszcze bardziej „nowoczesne”. Uczeń I klasy w szkole podstawowej nr 310 im. Michała Byliny, Aleksander Sawicki nagrodzony został książeczką Jolanty Sztuczyńskiej „O niegrzecznym Barbeluku” z dedykacją, podpisaną przez Dyrektor i Wychowawczynię, załączoną na wydrukowanej kartce: „Za 100% frekwencję w I semestrze roku szkolnego 2004/2005”. Ten sam młody człowiek otrzymał nieco wcześniej książkę „Polscy poeci dzieciom” z dedykacją: „dla „pana Aleksandra” od Ciotecznej prababci Niusi (Wiktorii). Wielkanoc, marzec 2002 r.”.
Lech Chybowski
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!