Jak się bawić, to tylko w Domu Polonii

W minioną sobotę, w pułtuskim Domu Polonii, spotkali się szefowie struktur powiatowych Nowej Lewicy z niemal całego Mazowsza. Spotkanie, zorganizowane przez wojewódzkie władze partii, miało na celu przedstawienie aktualnej sytuacji jednoczącej się lewicy, planów na przyszłość i… integracji po długim okresie pandemii.

Poseł Arkadiusz Iwaniak, witając uczestników spotkania, zapowiedział, że po części informacyjnej będzie też część rekreacyjna – przejażdżka gondolą po Narwi i kolacja przygotowana przez wspaniałą kuchnię Domu Polonii. A że Dom Polonii słynie z gościnności, to staropolskim obyczajem kolacja zamieniła się w biesiadę. Przedstawiciele nie pierwszej partii dobrze się bawili w nadnarwiańskiej tawernie. Sięgając wstecz pamięcią przypominamy sobie spotkania integracyjne i biesiadne w tym miejscu każdej siły politycznej z ostatnich lat.
Dobra zabawa w sobotni wieczór nie dla każdego jest jednak rzeczą normalną. Lewicowe spotkanie z minionego weekendu stało się celem gazety zwanej powszechnie „brukowcem”. Jakiś jej dziennikarz (na 100% abstynent, co alkoholu się brzydzi) zrobił trochę zdjęć, dał tytuł „Tak się bawi lewica” i wyraził swoje oburzenie, że „stoły uginały się od jedzenia i mocnego alkoholu”. Warte krytyki i napiętnowania jest także jego zdaniem to, że sam przewodniczący wojewódzki polewał alkohol! No niebywałe – facet potrafi polać wódkę do kieliszka, wie kiedy to się robi i pewnie jeszcze toasty wznosi! Skandal!
Z naszych informacji wynika, że biesiadna kolacja się udała, wszyscy chwalili żurek, humory dopisywały i pobyt w Pułtusku zrobił doskonałe wrażenie. My to wiemy – jak się bawić, to tylko w Domu Polonii.
Uważny czytelnik artykułu w „brukowcu” zauważy ostatnie zdanie, w którym jest informacja, że spotkanie zostało zbojkotowane przez stołeczne struktury lewicy. W tym zdaniu chyba ukryta jest informacja, skąd „brukowiec” wiedział o wydarzeniu.

Grzegorz Gerek