
24 marca minął miesiąc od rosyjskiej agresji na Ukrainę. W zasadzie od samego początku mieszkańcy Pułtuska i okolic oraz lokalne samorządy udzielają schronienia ludziom uciekającym przed wojną, strachem, głodem i śmiercią. Jedną z takich osób jest Wiktoria, która wraz z rodziną – mężem i pięciorgiem dzieci uciekła z obwodu chmielnickiego w pierwszych dniach wojny.
Ucieczka
Wiktoria ma 33 lata, jest filologiem ukraińskim. Ma pięcioro dzieci – od rocznej dziewczynki po jedenastoletniego chłopca. Mogła wyjechać z Ukrainy razem z mężem ze względu na jego niezdolność do służby wojskowej, jak i wielodzietność. Uciekli z wioski znajdującej się na terenie obwodu chmielnickiego.
– Decyzję o wyjeździe podjęliśmy w jeden wieczór, kiedy nad naszymi domami latały samoloty bojowe, a wieczorem trzeba było wyłączać światło. Dzieci się bały, ja nie mogłam spać. Bałam się, że Rosjanie mogą być już pod moim oknem. Nikt nie wiedział, co będzie jutro, na jakie niebezpieczeństwa będziemy narażeni – mówi Wiktoria.
Chcieli jechać gdziekolwiek, ale wtedy zadzwoniła siostra Ludmiła i powiedziała, że znalazła dla nich mieszkanie. Siostra Ludmiła urodziła się i wychowała w Ukrainie. 20 lat temu wstąpiła do polskiego zakonu (Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa) i obecnie mieszka w Pułtusku. Wiktoria jest żoną jej brata. Siostra Ludmiła początkowo planowała, żeby rodzina zamieszkała w domu sióstr pasjonistek na ul. Kotlarskiej, ale w ostatniej chwili jedna z mieszkanek Pułtuska zgłosiła, że ma puste mieszkanie i zaproponowała, że może je udostępnić.
Więcej w kolejnym, 13 numerze Pułtuskiej Gazety Powiatowej, w sprzedaży od wtorku 29 marca.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie