Reklama

W najbliższym wydaniu Pułtuskiej Gazety Powiatowej

28/02/2016 20:01

Uwikłani we „wpadkę pułtuską”

O bohaterach tragicznych, esbekach nikczemnych i historykach gorliwych na przykładzie fragmentu dziejów pułtuskiej opozycji antykomunistycznej z lat 80 – tyc h  

Jesienią ubiegłego roku ukazała się książka „Konfidenci”. Autorami jej są Witold Bagieński – pracownik naukowy IPN, Sławomir Cenckiewicz – profesor, historyk, publicysta oraz wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, wnuk przedwojennego komunisty, po wojnie oficera UBP oraz SB MSW, Przewodniczący Komisji d/s Likwidacji WSI i Piotr Woyciechowski – Wiceprzewodniczący Komisji d/s Likwidacji WSI, członek Komisji Weryfikacyjnej d/s WSI, ekspert komisji sejmowych, m.in. śledczej w sprawie PKN Orlen, wnuk oficera zamordowanego w Katyniu, w 1992 roku kierował Wydziałem Studiów gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. To on współtworzył tzw. „listę Macierewicza” i ta jego praca z 1992 ma związek z książką, ale o tym dalej.

Piotr Woyciechowski jest autorem fragmentu książki poświęconego Pułtuskowi i pułtuskim „konfidentom”. Głównym bohaterem, w zamiarze autora negatywnym, jest Wojciech Świdnicki, pułtuszczanin, działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Warszawskiego) i... „konfident”. Przy okazji bezrefleksyjnie podani na tacy są inni pułtuscy „konfidenci”. Autor nie wyjaśnia i nie informuje, czy podpisanie zobowiązań było wynikiem szantażu, zastraszenia, psychicznego znęcania się, czy też może wynikało z powodów ideologicznych, pobudek materialnych lub innych. Ot tak po prostu – wrzuca informację bez konicznego wyjaśnienia, zapytania bohaterów, czy choćby rzetelnego opisania przyczyn i okoliczności złożenia podpisów przez tych mieszkańców Pułtuska. Z wielu osób ujawnia nazwiska jeszcze dwóch - to Andrzej Ambroziak i jego nieżyjący ojciec. Piotr Woyciechowski upublicznia fakt podpisania przez nich dokumentów SB, przykleja łatkę „konfidentów” (sam tytuł książki jest tezą) i zostawia Czytelnika osamotnionego z licznymi pytaniami bez odpowiedzi. W małym jakby nie było mieście, jakim jest Pułtusk, plotka i sensacja rozchodzi się rozchodzi szybko. Ludzie mówią, opowiadają, dodają i rozbudowują. Efekt nie jest przyjemny dla mimowolnych bohaterów książki. W zastępstwie autora dochować więc trzeba niezbędnej w takiej sytuacji „należytej staranności”. Trzeba wyjaśnić Czytelnikom przyczyny zdarzeń, przedstawić kontekst i choć zasugerować próbę postawienia się w sytuacji ludzi uwikłanych we „wpadkę pułtuską” ze smutnej jesieni 1986 roku.

Zapewniamy, że warto przeczytać cały tekst w najbliższym wydaniu Pułtuskiej Gazety Powiatowej. 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo pultusk24.pl




Reklama
Wróć do