Koszykarze Pultovii przegrali wyjazdowy mecz z MKS – em 54 – 69. Przy słabej grze w ataku, mimo ambitnej postawy i niezłej defensywy musieliśmy uznać wyższość rywali.
Startowa piątka Pultovii – pod nieobecność Roberta Włodarczyka i Pawła Lechmańskiego – wyglądała następująco: Mateusz Gródek, Piotr Kossek, Michał Lechmański, Robert Rutkowski oraz Maciej Gregajtys. „Tradycyjnie” źle rozpoczynamy mecz od prowadzenia Gospodarzy 8:0. Trener Miłoszewski reaguje natychmiast i po wziętym czasie gra Pultovian wygląda dużo lepiej. Punktują wszyscy zawodnicy pierwszej piątki, ale pierwszą kwartę przegrywamy 15-19. Nasi rywale dominują w walce na obu tablicach a niemal wszystkie punkty zdobywają spod samego kosza.
Niestety kwarta numer dwa wyglądała w naszym wykonaniu fatalnie. Nadal przegrywamy walkę z Gospodarzami na obu deskach. Razi jednak zwłaszcza nasza niemoc w ataku. I nie chodzi o ilość strat, bo tych akurat Pultovia miała mniej niż zwykle. Nie potrafimy wypracować czystych pozycji rzutowych i skutecznie zakończyć naszych akcji. Drugą kwartę przegrywamy 12 – 22 i do przerwy 27 – 41.
W trzeciej kwarcie trener Miłoszewski zmienia system obrony na strefową. To okazuje się być dobrym rozwiązaniem, bo Gospodarze nie zdobywają już tak łatwo punktów. Mają problem z rozbiciem naszej ruchliwej obrony, a my wreszcie dobrze gramy przynajmniej na bronionej tablicy. Dobre zmiany dają wprowadzeni Bogumił Bulwicki i Paweł Zaremba.
W ataku bardzo dobrze gra Maciek Gregajtys, który najpierw trafia „trójkę” i potem dorzuca 6 punktów. Trzecia kwarta 15 – 12 dla Gospodarzy i po trzech odsłonach mamy wynik 39 – 56 dla Grójca.
W ostatniej kwarcie – przy praktycznie rozstrzygniętym wyniku – oba zespoły mogły sobie pozwolić na otwartą grę. W ekipie MKS – u na parkiecie pojawiają się zmiennicy. W Pultovii dwie „trójki” trafia Rafał Wiernicki, a 7 punktów (w tym dwa po rzucie który zaskoczył wszystkich) zdobywa Marcin Kozłowski. Czwarta kwarta dla Pultovii 15 – 13, ale cały mecz dla MKS – u 69 – 54.
Martwi wyjazdowa porażka, zwłaszcza że MKS Grójec na pewno jest w naszym zasięgu. Przy niezłej defensywie (pozwoliliśmy Gospodarzom zdobyć tylko 69 punktów na własnym parkiecie) zawiodła gra w ataku. Niestety nasza drużyna trenuje dopiero od kilku miesięcy, a w ciągu tak krótkiego czasu i ograniczonych możliwościach treningowych nie da się nauczyć i dobrze wyćwiczyć zagrywek ofensywnych.
Nie poddajemy się jednak. Głowy do góry i w najbliższą sobotę gramy z MUKS Piaseczno.
Tekst: Marek Piotrwoski Zdjęcia: Dominik Gregajtys
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Komentarze opinie